Adin dwa tri.....

Przeżyłam powrót do przeszłości dziś rano kiedy zobaczyłam w lustrze swoje cudowne odbicie dodatkowo udekorowane big wykwitem na krtani.  W ciągu nocy oko cyklopa dojrzało i patrzyło na mnie,   śmiejąc się w duszy, spróbuj się mnie pozbyć! Trudne, bo grozi uduszeniem przez zmiażdżenie aparatu mowy... dodatkow boli okropnie,  drażni nieziemsko. Pół dnia sie nie mogłam na niczym skupić !!! Dobrze ze Pan Poczta sprowadził moje myśli na inny tor dostarczając przesyłkę... zawinęłam na szyi i już nie widzę  kwiatuszka a  tylko panterkę :)))))  

Kawałek materiału a tak mnie cieszy mam na nią mnóstwo pomysłów i dopisuję ją do listy moich niezbędników obok ramonki, trepków (glanów, sztubletów itp) oficerek, białej koszuli, idealnych jeansów, czarnych spodni, małej czarnej, dobrze skrojonej marynarki.

Fotki robione na szybko przed wyjściem z Młodym który walczył ze spodniami, wzamian Zuzka musiała się wkomponować.. Wybralliśmy się na sanki, wyprawa że hej! ubierania 15 min, w duchu już się bałam że nie starczy nam czasu i prędzei sie ciemno zrobi na polu niż koleś sie ubierze ale sie pomyliłam... Wędrówka na górkę 10 min, Potomek sojrzał okiem znawcy na wypasioną zjeżdżalnię i z poważnmym wyrazem facjaty stwierdził iż z cała pewnościa chce wracać do domu...uznał że zażył już adrenaliny i świeżego powietrza wystarczająco. Po 10 min byliśmy w domu...ku zdziwieniu ledwo "napoczynającej" odprężenie Połowicy

  1...2...3... Zaszyłam się w swojej enklawie i przećwiczyłam z szybkością światła formy Tai chi kilka razy,  wyrównałam oddech i z uśmiechem wróciłam do rodzinki.... 

Przypomniała mi się parodia uwielbiam i cieszę jak dziecko kiedy oglądam.