Czuję miętę...

Ostatnio opuściłam się i w blogowaniu i w odwiedzinach u Was... nadrobię myślę że juz niedługo, wszytko z przyczyn domowch... jak to w czerwcu niemal rytualnie moje potomstwo musi nabroić... Dwa lata temu rozpruty łuk brwiowy i 7 szwów, zeszłego roku skręcona noga i gips a teraz rozcięty policzek i podbite oko...i kolejne dwa szwy do kolekcji...  dobił do ławy, szczęście od Boga że pod okiem a nie centralnie w nie!!! Tym samym powielił mamusię :) ja na weselu brata, w jego wieku zrobiłam dokładnie tak samo, tyle że nie miałam przyjemności spotkania z nićmi chirurgicznymi ale kolory miałam za to bardziej wyraźne....jeżeli chłopakowi to w pewnym sensie przystoi i nadaje charakteru na przyszłość, to trzylatka z kucykami i kolorową tęczą pod okiem nie wzbudzała takiego entuzjazmu jak obecnie mój syn... Coż.. 





Zabawa skończyła się na dwóch szwach, maratonie do szpitala z chłopakami, zostawiając przerażoną Połowicę - nienawidzi szpitala,  i z trudnością znosi poczekalnię....ze śpiącym na szczęście Brzdącem, pojechałam na zaplanowana wizytę u gina ( jak zwykle kiedy się coś dzieje to w odpowiednim momencie. Po zdeżeniu zdążyłam tylko wysuszyć jeszcze mokre po kąpieli włosy i wbić się w cokolwiek pod ręką znalazłam, zostawiając szytą właśnie bluzeczkę, bo nie miałam co na siebie włożyć- post i efekt w krótce  ) a zaraz po wizycie odebranie połatanego gangstera z rąk służby zdrowia, nie wiem kto Smyk czy Połowica bardziej był przejęty... Brzdąc zaraz ze stołu powędrował do pobliskiego kiosku po nowy traktor do kolekcji i z pełnym uśmiechem przywitał moją osobę chwaląc sie zdobyczą....... Ja ze ściśniętym sercem zamiast skupić się na sobie podczas wizyty myślałam tylko o synu nawet moja rozmowa z Ginem spełzła na tematy potomstwa... tego narodzonego w dużo większym stopniu niż przygotowującego się na powitanie świata Przybysza, który wirtualnie zbadany jest gotowy do ujrzenia swiatła dziennego.......więc nadal czekamy....

 Dla ochłody dziś na tapecie Miętówka :)  

To że zwariowałam na jej punkcie to nie nowość, nie wiem tylko dlaczego ten kolor tak się nazywa bo z miętą nie kojarzy mi się wcale......ale skoro tak ma być niech będzie... do kolekcji dołączyła spódniczka, w takim odcieniu jaki mi sie najbardziej podoba, tym samym wygrała ze mną mimo mojego wahania, bo po kiego czorta mi kolejny ciuch w tym kolorze, podoba mi sie teraz ale za rok dwa nie wiem czy nie będę patrząc na nią zastanawiała sie co ja w niej widziałam... Jednak trudno kupować fatałaszki jedynie w bezpiecznych kolorach jak to robiłam dotychczas kompletnie lekcewarząc panujące trendy i było mi z tym bardzo dobrze, suma sumarum w czerni zawsze czułam sie najbezpieczniej wiec zapas musiał być....Spódniczka kusiła, w salonie rezygnowałam w domu złożeczyłam iż nie kupiłam i tak przez dwa tygodnie... W końcu  została ta jedna.....wisiała samotnie na wieszaku wśród innych jarzeniówek, coż było czynić przygarnęłam podobnie jak czarny topik o ażurkowym zeberkowym deseńiu podobnie jak spódniczka ostatni... wszytko przy okazji zaplanowanego zakupu białej koszulki na ramkach która nagle stała mi się niezbędna.. H&M mnie wykończy finansowo...... zwłaszcza że jest mi bardzo po drodze na codzienne wycieczki na KTG czy NST* zalezy kto jak nazywa... 



wspomiana koszulka biała.... poniżej czarna...


świetnie się sprawdziły przez ostatni tydzień, zarówno w upalne jak i lekko deszczowe dni.... choć kobieta w ciąży wzbudza nielada zdziwienie o dziwo większe u Pań aniżeli Panów :) 



* kardiotokograficzna analiza pracy serca płodu w połączeniu z jego ruchliwością. Nieprawidłowe zapisy NST mogą świadczyć o niedotlenieniu płodu w czasie ciąży lub porodu. Zapis.

Komentarze

  1. Hej oba zestawy super, choć mi bardziej podoba się z tą białą bluzeczką - cudownie widać Twój brzuch :)
    Co do synka to współczuje ale tak to jest z synkami. mój 14 latek leży uziemiony z nogą w górze po tym jak kolega przejechał mu po stopie samochodem... osobowym ... Dobrze, że druga córeczka :)no chyba, że wda się w mamunię :)
    Miłego dnia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko biedak, mam nadzieję że wszytko się dobrze zrośnie i wygoi. Mają pomysły! Pamiętając siebie, wiem że i jedno i drugie może przysparzać przygód ( jak byłam w jego wieku latem miałam: nie gojące sie kolana, tzn ciągle rozwalone, połamane palce u stóp, złamaną rękę, rozięte udo i stopę, rozbitą brew i zdarte łokcie, podbite oko ;) i wybite palce u rąk..... aaa i notorycznie zdarte golenie....później nie było lepiej... ogólnie jestem ofiarą losu :)))))

      Usuń
  2. Kochan, obie koszulki świetne ;-P A spódnica miodzio! Sama zakochałam się w miętowym, do tego stopnia, że będąc ostatnio w Reserved (tylko po jedną rzecz), wyszłam z trzema...wszystkie miętowe :-P I dodatkowo kupiłam jakiś czas temu miętowy materiał - miał być na spódniczkę, potem na sukienkę, ale w miętowym kolorze mam już wszystko (nooo chyba oprócz bielizny ;-) ) i teraz nie wiem, co z niego uszyć ;-) Zatem czekam na wenę... I na Twoją Dzidzię rzecz jasna! Bo to chyba już tuż tuż? :-)

    Ślicznie wyglądasz, ściskam Cię serdecznie, a Twój Piotruś Pan wymiata - genialny jest :-P Mam tylko nadzieję, że jakieś brzydkie blizny mu po bliskim spotkaniu 3 stopnia nie zostaną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję że sie zabliźni, łuk brwiowy ładnie się "schował" i prawie nie widać, bedzie miał o czym dziewczynom opowiadać..... a co do mięty...hmmm już chyba mam podobnie jak ty pełny zestaw :) prócz bielizny, ale pamiętam jak mój tata kiedyś z niebieską koszulką wyprał bieliznę i białe koszulki... miałam wtedy dużo, dużo mięty :)

      Usuń
  3. Ojej biedulek...ale blizny są męskie :)

    Ślicznie Aniu wyglądasz,spódniczka i bluzeczki są rewelacyjne :)

    Moja koleżanka była ostatnio na weselu,35tc mini sukieneczka,pokaźny dekolt i dość wysokie obcasy....oglądałyśmy później zdjęcia i dosłownie na każdym z nich była jakaś spoglądająca krzywym "okiem" kobieta ;)a panna młoda opowiadała jaka to na poprawinach wywiązała się dyskusja...kobieta w ciąży to pewnie powinna siedzieć cały czas w domku a jak już gdzieś wychodzi to koniecznie w worku na ziemniaki ;)gdzie się ta solidarność jajników podziała ?!? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że solidarność w tym kierunku nie działa.... baba w ciąży to tak jak piszesz, worek, namiocik i rozciapiate kapcie albo typowa spódnica na szelkach.... ostatnio idąc minęła mnie para... Pani w wielkiej spódnicy jeansowej na szelkach w plastikowych klapkach i męskiej koszulce... Pani się zagapiła a Pan otworzył usta.... ręce mi opadły... Pani w markecie zmierzyła mnie wzrokiem z przodu, gapiąc sie bez ogródek po czym jak przeszłam odwróciła sie za mną, ja również obdarowałam pytającym sprojrzeniem i odeszłam..... czy to takie dziwne być w ciąży i chodzić w normalnych ciuchach??? Byłam ubrana w białe rurki i koralową koszulkę...

      Usuń
  4. "Poczułam" tę miętę ;) Niezły tej Twój Skarb, a raczej "Żywe srebro" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurczę, już wyobrażam sobie jaka z Ciebie cierpliwa osoba, przecież musisz mieć oczy dookoła głowy! Ale ja też tak broiłam jako maluszka.. a to ręka złamana, a to nos, a to z huśtawki spadłam.. ;)

    Piękna ta spódniczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja jestem ogromnym nerwusem!!! tak średnio w ciągu dnia 10 razy wychodzę z siebie i staję obok, ale w momencie wylewu krwi spływa na mnie spokój, kompletny, tak odgórnie... Połowica robi się blada, młody płacze a ja opanowuje sytuację.... wydaję dyspozycje itd... ot matka polka rządząca :)))) dopiero po jak wszytko opadnie ze mnie najczęściej muszę sie wypłakać.......

      Usuń
  6. bidulek synek! ale do wesela sie zagoi! sliczne te ciuszki, seksownie w ciazy wygladasz, i nogi ci wcale nie pogrubialy, zgrabne jak u sarenki! widze, zmienilas wyglad bloga, fajnie jest, tez myslalam o dokladnie takim ukladzie! ale ostatecznie zostalam przy starym, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)