Jestem jak szafka biblioteczna do katalogowania... składam się z miliona szuflad... w każdej przegródce skrywam coś innego, do każdej jest inny wytrych inne słowo klucz... w moim życiu miałam tylko dwie osoby, które czytały ze mnie jak z otwartej księgi i przed nimi niczego nie udawało mi się ukryć jak to robiła mama nie wiem, jak robi to jej imienniczka jest dla mnie zagadką.
Przed resztą świata mogę schować wszystko... blat jest zawsze taki sam, roześmiany, wesoły, zabawny, sarkastyczny do bólu, bywa wredny i uparty....
Dobrze mi tak.... nauczyłam się śmiać, z siebie, do siebie, do innych, po amerykańsku każdemu z rozbrajającą szczerością kłamać w oczy jak jest wspaniale... a może nie, nie kłamać...a zaklinać rzeczywistość?
Umiejętność przenoszenia marzeń w real przychodzi mi z taką łatwością jak uśmiech.... Co sobie wymyślę to się wcześniej czy później dzieje... tyle że niestety przychodzi zawsze nie w porę, nie w tej kolejności a już 100% komplikując sprawy doczesne.... i wprawiając mnie niejednokrotnie w osłupienie daje do zrozumienia, że nie tego chciałam, ale wtedy jest już za późno... Zawsze tak miałam.... Począwszy od matury kiedy wymyślony zarówno na polski jak i historię temat Psiorka wypisała na tablicy :)))) a ja siedziałam i zaatakowana przez pomroczność jasną nie wiedziałam co mam pisać!!!
Później umiałam sobie pragnieniami skomplikować życie tak dokładnie że najchętniej chowałam się pod kołdrą chcąc przespać pojawiający się jak na dłoni " wymarzony" problem, czekając aż ktoś go za mnie rozwiąże,....
Teraz mając dzieci siedzenie pod kocem oznacza zabawę w Indian... nie ma czasu na sen. Budujemy wigwam i udajemy w trójkę, że nas nie ma..... wokół wilki jakieś i las z krzeseł nam nie straszy bo mamy siebie, i choćby świat się zawalił Nasza miłość przetrwa wszystko, bez względu na życiowe zamiecie i zawieje......
Od dziś przestaję planować.....
Przed resztą świata mogę schować wszystko... blat jest zawsze taki sam, roześmiany, wesoły, zabawny, sarkastyczny do bólu, bywa wredny i uparty....
Dobrze mi tak.... nauczyłam się śmiać, z siebie, do siebie, do innych, po amerykańsku każdemu z rozbrajającą szczerością kłamać w oczy jak jest wspaniale... a może nie, nie kłamać...a zaklinać rzeczywistość?
Umiejętność przenoszenia marzeń w real przychodzi mi z taką łatwością jak uśmiech.... Co sobie wymyślę to się wcześniej czy później dzieje... tyle że niestety przychodzi zawsze nie w porę, nie w tej kolejności a już 100% komplikując sprawy doczesne.... i wprawiając mnie niejednokrotnie w osłupienie daje do zrozumienia, że nie tego chciałam, ale wtedy jest już za późno... Zawsze tak miałam.... Począwszy od matury kiedy wymyślony zarówno na polski jak i historię temat Psiorka wypisała na tablicy :)))) a ja siedziałam i zaatakowana przez pomroczność jasną nie wiedziałam co mam pisać!!!
Później umiałam sobie pragnieniami skomplikować życie tak dokładnie że najchętniej chowałam się pod kołdrą chcąc przespać pojawiający się jak na dłoni " wymarzony" problem, czekając aż ktoś go za mnie rozwiąże,....
Teraz mając dzieci siedzenie pod kocem oznacza zabawę w Indian... nie ma czasu na sen. Budujemy wigwam i udajemy w trójkę, że nas nie ma..... wokół wilki jakieś i las z krzeseł nam nie straszy bo mamy siebie, i choćby świat się zawalił Nasza miłość przetrwa wszystko, bez względu na życiowe zamiecie i zawieje......
Od dziś przestaję planować.....
Myślę, że każdy ma w sobie takie szufladki :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, MÓJ BLOG/ KLIK :))
też tak mam i tak jak Ty, po amerykańsku, mówię, że jest wspaniale; ludzie nie lubią słuchać o problemach innych bo sami nie radzą sobie ze swoimi, a miłość dzieci to najpiękniejsza rzecz na świecie! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Po amerykańsku jest łatwiej :) A dzieci tak, kiedy się pojawiają wiemy jak można kochać.
UsuńEch te szufladki...Mam wrażenie, że u mnie otworzyły się ostatnio te, które byłam nauczona trzymać zamknięte. A teraz sama nie wiem, czy dobrze się stało, czemu mnie kusiło i czy nie lepiej, że jest jak jest.
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam napis na murze, że im dłużej planuje się przyszłość, tym krócej ona trwa....... :)
Prawda. myślę że trzeba czerpać z życia.... jest krótsze niż myślimy.
Usuń