Potrzeba matką wynalazku!!!

Inspiracja dnia - całkiem przypadkiem trafiłam dziś na fotkę takiej marynarki 



zdjęcia zapożyczone z http://allegro.pl/marynarka-zakiet-mosquito-blazer-z-latami-rozm-m-i1740323618.html
od jesiennej kolekcji są podobne w wielu sieciówkach, furorę robi ta z H&M i ZARY 
mam fizia na punkcie takich marynarek, konkretnie mówię o w takim męskim stylu - taki  dandys w militarno - mundurowo casualowym wydaniu z domieszką ekleltyzmu to cała Ja... Podoba mi się łączenie delikatnych sukienek z ciężkimi butami ciepłymi swetrami, militarne akcenty z kwiatowymi wzorami czy haftami. Pozornie do siebie nie pasujące elementy często łączą się w zgrabną całość.

Cenię ponadczasowe rzeczy, jak większość z nas :) a taka marynarka myślę że na długo zagości w mojej szafie. Zeszłej jesieni kupiłam  blezer mmm na allegro - grafitowy z zamiarem dokonania operacji by go odpowiednio podrasować. Musiałam tylko nabyć kawałek irchy żeby zrobić łaty, prosta z pozoru rzecz przysporzyła mi sporo kłopotu, bo nie mogłam znajeźć rudej!!! Czas mijał... w końcu musiałam wykroić ze starych butów odpowiednie łaty. Jak już dumna z siebie miałam zabierać się do roboty niczym za dotknięciem magicznej różdżki moje zdobycze dostały nóg i trzaskając głośno drzwiami podążyły w siną dal... przynajmniej tak mi sie wydawało bo nie mogłam ich nigdzie zlokalizować. Okazało się że były niezbędne mojemu Brzdącowi... a przynajmniej jedna!!! odzyskałam połowę zguby, odłożyłam w magiczne miejsce by znowu jej nie posiać jak z wojarzy wróci reszta. czas  mijał ja zapomniałam o tym i dziś jak zobaczyłam marynarki MUSIAŁAM doknać dzieła stawiając dom na głowie. Przyglądając sie mojej determinacji w poszukiwaniu kawałka szmatki nawet sceptyczny takich przypadkach mój kochany Mrzonek był skłonny podac pomocną dłoń. Przeprowadziłam śledztwo, przesłuchałam winnych i współwinnych zniknięcia  przedmiotu sprawy  machając z impetem przed nosem Brzdąca domagałam się wizji lokalnej w czeluściach jego twierdzy, by wreszcie znajeźć zbiega pod kanapą w salonie. Jakaż była moja radość. Oczywiście przedwczesna bo oczywiście jak kamień w wodę zapadły sie igła i norzyczki.... potem się nie dało przebić skóry, a innej opcji mocowania nie było, no chyba że Kropelką :) ta w grę nie wchodziła choć przebłysk pomysłu zaiskrzył mi w głowie. Przypięłłam z mozołem szpilkami i zaczęłłam szyć na maszynie. Ciężko było bo mam starego łucznika z szeroką stopą i rękaw ledwo wszedł.... ale się udało. UFFF trzeci raz tego nie zrobię :) musze jeszcze wykombinowąc łatki, myślę że z drobnego sztruksu i zrobię to samo w drugiej  granatowej marynarce.... 






Komentarze