w czasie deszczu...

jedni się nudzą, inni śpią. a we mnie budzi się bujna wyobraźnia... Korzystająć z cząstki wolnego czasu i kęsu wolności postanowiłam zrobić toco tugrysek lubi najbardziej czyli coś wyprodukować. Tym razem rjako projektant :) pomysł zrodził się podczas zakupu nieszczęsnych guzików. Gdy przekraczam próg jak pies na kości mój wzrok napawał się ogromem tkanin z któych gdybym miała kupę czasu i górę kasy wyczarowałabym kolejne kolekcje... ale czas wrócić na ziemię,,,,, więc podczas wizyty nie oparłam się cieniutkiej dzianince na którą ślinka mi ciekla już dobre 2 miesiące...



kolor to taki srebrny beź z lekkim. matowym, jedwabym połyskiem, lejący material ładnie sie układa, postanowiłam zaryzykować choć bałam się że maszyna, mój wiekowy łucznik się zbuntuje...ale oto zobaczyłam obok tej dzianinki jeszcze jedną i powstał nielada dylemat która będzie lepsza, w sumie sama nie wiedziałam na co!!!!!!! ta druga ma nadruk w delikatne róże, rzadsza wygla jak koronka...


kupiłam obie...  Łucznki spisał się na medal, większe komplikacje powstały, co było do przewidzenia, ze trowny mojego brzdąca który jak wolny elektron po mojej orbicie krążył niczym bąk z ciągłym, nieustannym buuuuuuuuuu na ustach,domagając się produktów niezbędnych do wyprodukowania zestawu serwetek z kolekcji "riszelie na gazecie" Nożyczki dzaiałają na niego jak miodek na Kubusia :)))))))
Poskromiłam rządze malucha, w drodze negocjacj udało mi się, proponując lizaka i bajki usadzić na potrzebny mi czas, Potomka przed oknem na świat,  tym samym ocaliłam prasę miesięczną, przed poćwiartowaniem drobniej niż po wypłynięciu z najlepszej niszczarki.

Mając wolną przestrzeń wymyśliłam sobie z racji tegi iż materiał jest, mimo że cieniutki, to dosyć ciężki i lejący, że uszyję kimonko, luźne wygodne, na dole ściągane troczkiem ze sznurka....


efekt jak zwykle dla mnie zadawalający.



Brzdac wpatrzony niczym posąg oglądał w tym czasie swojego ukochnego Kubusia :)

 


Komentarze