Nie pytam dalczego...

właśnie ona, potencjalnie bez predyspozycji, bez historii, młoda, 30 letnia matka dwójki wspaniałych chłopaków..... śmieciuch, guz złośliwiec, przerzuty..... rok temu wykryła w piersi guzki, diagnoza - zbrylone mleko, potem biopsja- wynik negatywny wszytko ok!!!! - przedwcześnie.... potem druga....okazało się że pierwsza była źlezrobiona, za cieńką igłą..... Wściekłość!!!!!!!!!!!!!!! Ufasz wierzysz a co otrzymujesz!!!!!

piszę a grochy walą o klawiaturę.....


diagnoza szok dla wszystkich..... co dalej??????????? 

chemia....... amputacja...... walka...... życie.....

mam nadzieje że dłuuuuuuuuuuugie.....

Proszę Boga o pomoc wsparcie,  pomoc..... muszę wierzyć że jej się uda mocno...

kiedy słyszę dzwonek telefonu boję się już odebrać niczym czarny posłaniec  z każdym kolejnym   otrzymuję gorsze  wici!!!!!!!....

Nie pytałam dlaczego mama.... Nie pytałam dlaczego ja.... nie pytam więc dlaczego Ona choć baaaaardzo cieżko znowu przeżywać na nowo wiszenie na telefonie przekazywanie sobie informacji co i jak a najważniejsze stworzenie jej poczucia bezpieczeństwa i względnego spokoju bez zaszczucia nadopiekuńczościa.... by wiedziała że ma dla kogo żyć że ma obowiązki nadal tekie których musi dopilnować by miała do czego wracać po tych pokrótnych 3 dniach w każdym miesiącu.......byle do wiosny........ lata............. nienawidzę września, 9 lat temu zaczął sie tak samo....po miesiącu badań spekulacji usłyszałam - pół roku-  wtedy-  siedziałam w gabinecie, a ziemia się rozstąpiła..... a ja musiałam wrócić do mamy i powiedzieć jej i tacie że wszytko będzie ok..... te 50 kroków które musiałam pokonać do sali ciążyły tak bardzo jak bym miała koloana z kamienia szłam najwolniej jak mogłam a wydawało mi sie ze biegnę, pędzę....

Wracając do domu znienawidziłam drogę do domu, Kraków płakał razem ze mną ....w duszy.... po powrocie poszłam do lasu i wrzeszczałam, aż straciłam głos, w nocy śnila mi się kwitnąca jabloń, budziłam się z przerażeniam........ Boże Narodzenie przygotowywałam sama...i nie miałam kogo zapytać o tak wiele spraw.... 

Wiem że jest przy mnie.... czuwa... pomaga tak jak obiecała.... ale dużo bym dała by móc się wtulić w nią jeszcze raz......



  

Komentarze