Osaczona...

tak, osaczona to adekwatne słowo do zaistniałej sytuacji. Codziennie coraz bardziej mam wrażenie...
Wracając do domu słyszę skomlenie strażnika domu Kapsla który swoim szóstym zmysłem rozpoznaje charkot mojego silnika i wyje, szczeka, szaleje zanim jeszcze dojadę do celu. Wysiadając z auta i przekraczając próg bramki zewsząd dopadają mnie moje tygrysy, wyczekujące zakamuflowane w zaułkach ogrodu, Rodzyn, Ryśka i Zuza  łasząc sie wchodząc pod nogi mruczą miałcząc umilnie odprowadzają mnie do drzwi domagając się miłości, turbując sie nawzajem by być pierwszym, kapsel jako głowny kiciuś swoim jamnikowatym ciałem toruje mi drogę stanowiąc zaporę przed napastnikami, te przeskakując przez niego wywołują u psiaka salwy lamentów. Z ledwością udaje mi sie nie rozdeptać czworonoga, i dotrzeć z zakupami do wejścia, swoja drogą dobrze ta moja trzódka jest w miniaturowym wydaniu dżungli,   W domu małżonek spoglądając znad lapka kiwa łepetyną na znak powitania. Zero zaskoczenia, genaralnie trudno nawet udawać zdziwienie ba przy takich salwach wręcz niemożliwe. Potem cala chorda  wyprzytulana wypieszczona wydrapana, jak już wymruczy wymiałczy i wyskomle całe żale a ja usiądę na moment, rozchodzi się po kątach rozkładając swe piszczele w różnych miejscach, Kapsel wciska się pod fotel, Inka wykłada się na parapecie w kuchni niczym boa oplatając stojące na nim kwiaty, Rodzyn zaszywa sie w jakimś bucie, uwielbia moje Emu :) a Ryszarda niczym królowa mości gniazdko w szafie, natomiast Zuza jak cień tupta za mną krok w krok wszędzie, wtula się, kładzie na karku jak np teraz kiedy piszę udając kołnierz tym samym będąc najbardziej poturbwanym zwierzem w domu, podeptanym, przygniatanym na każdym kroku. Spojrzenie jej wielkich rubinowych oczu bezcenne.... gdy tylko zaczynam się kszątać cała kocia chorda człapie za mną krok w krok, gdy idę na spacer pełznie za mną pies i 3 kociaki Inka ich mama już dała sobie spokój. Snują się miałcząc błągalnie,  po 20 min z wywalonymi jęzorami próbują mi dorównać kroku, trzeba wracać niosąc 3 koty kijki i czekać aż Kapsel który dopiero się rozkręcił zdoła wyhamować i zobaczy ze wracamy... Banałem jest schowanie ich w domu na czas spacerku, bo zawsze znajdzie się ktoś życzliwy kto wypuści płaczącą trójce tkwiącą u drzwi...  podobie jest rano, trzódka  szybsza niż ja i mój Brzdąc przed nami siedzi grzecznie przy aucie, pod samochód, do samochodu itd 1 wyjmę 2 są już w środku... jak już uda mi sie wyczyścić środkek dwa są pod autem i nie mają zamiaru nigdzie się ruszać.... Kocia mama :) 

 Rodzyn po lewej Rysiek po prawej... Zuza przyklejona do mojej nogi :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)