Pomidorowa, ceglasta, ruda tunika, chyba moja ulubiona, podoba mi się zarówno w klasycznym zestawieniu z czernią czy brązem jak również z kobaltem ciekawie się komponuje :)
Kilka wersji, znią w roli głownej... następne postaram sie dodawać z czasem, myślę iż wytrwam w niej do lub prawie końca, potem pewnie posiedzi w szafie aż się spłaszczę na tyleby bez skrępowania w niej śmigać.
Teraz mam spokój bo mogę śmigać we wszytkich kiecuniach ze streczem które exponują brzuszek z którym przychodziło mi wcześniej walczyć zacięcie :)
No świetna jest!!! :-) bardzo mi się w niej podobasz :-) teraz sama też przekonuję się do kolorów...chociaż jeszcze dość często wracam do moich szaroburych korzeni... ;-)
OdpowiedzUsuńOj jak ja Ciężko miałam wyskoczyć ze swoich szarości czerni :D kiedy już się odkopałam, wypadło do nich wrócić... ale doszłam do wniosku że smutek się nosi w sercu a nie na ubraniu.
UsuńMasz rację...naszych myśli, smutku nie musimy 'obnosić'...ważne, co w nas... A może czasem Ten Ktoś nie chciałby, abyśmy się smucili...Woli nas z góry oglądać w 'milszych' kolorach ;-) ja zawsze tak sobie myślę, że moim Bliscy gdzieś mi się przyglądają i jednak wolą, kiedy się uśmiecham na myśl o nich... :-)
Usuńściskam...
Ja wiem - czuję że rodzice czuwają nade mną, pomagają, teraz już razem wcześniej mama. Sama nam powiedziała że nie chce byśmy chodzili w żałobie, mimo że minęło wiele lat to nadal tęsknię ale noszę to w sercu, podobnie jak za tatą...
UsuńNiektórzy uważają że chadzanie w "różach" jest nie na miejscu, przynajmniej narazie,tyle że ja mam to w dupie ;) Co ma piernik do wiatraka tego nie pojmę. Zresztą nigdy nie byłam oportnistką, pod prąd było mi zawsze łatwiej :)