A wszystko to bo ciebie kocham (czyli dobijcie mnie!!!)

Mamo!!!! (Bycie wychowawcą jest trudne!)

W akcie miłości trwają przy  mnie dzień i noc dwa stworzenia Syn i kot wierni jak pies, który wodzi jedynie za mną wzrokiem z ukrycia kiedy się przemieszczam a za mną podążaja moi wielbiciele. Potomek robić chce wszystko sam, prócz tego co powinien, kot chce być wszędzie godzie ja, na kolanach z głową na ręce, książce, lapku etc, tylko do łazienki a raczej kąpieli ze mną nie chadza bo się wody boi. Za to Brzdącowi wcale to nie przeszkadza... Wymykam się więc na siku, kąpię kiedy śpi... choć nie powiem rozpływam się kiedy nagle ( ogólnie dla własnej uciechy pędzi by mi herbatke podgrzać w mikrofali! bo zimna) - chodzi mi o gest mniej czyn, czy przynosi witaminy bo dziś nie wzięłam, wtula się i mówi ze mnie kocha całując soczyście, podkłada poduszkę pod gowę itd... maluje serce czarnym flamastrem na lustrze... wszystko z miłości... uśmiecham się pod nosem, nawet kiedy zrobi coś kompletnie tragicznego w skutkach... mając w pamięci bukiet kwiatów zebranych z ogródka mamie na jej święto, i jej minę na ich widok..... oraz reakcję
- No to dżemów nie będzie w tym roku.!!!.... hmm nie wiedziałam co zbieram tzn wiedziałam - kwiatki - miałam 3 może 4 lata a że byłam  bardzo skrupulatna, podczas zbiorów zebrałam wszystkie kwiatostany z krzaczków truskawek jakie się znajdowały w ogrodzie, można było mieć niemal tego pewność.  Mama była zła,  intencji nie zrozumiała a mnie było bardzo przykro. Staram się więc bardzo liberalnie podchodzić do wszelkich wyrazów uczuć wobec mnie, choć często mam ze złości ochotę udusić gagatka... ale wiem że chciał dobrze, a za to się nie karze...przynajmniej nie powinno.
Wczoraj np pociął w paski tapetę, tyle że metrowe.... w trakcie kiedy ja smarowałam  pierwszy  klejem, do którego mieszania przymerzał się uzbrojny w łyżkę i widelec... a Zuza silnie zabierała sie za degustację mazidła, potem za ostrzenie pazurków na rolce.... Tapetowanie trwało dwie godziny... dopasowanie kawałków do siebie i twarda mina Młodego rozbawiały mnie do łez.... stał dumny i obok na ścianie powielał moje karkołomnie próby.... w trakcie smarowania klejem pilnował z wypiekami na licu by zainteresowane kociaki nie wdepnęły na tapetę ani do kleju. W rezultacie dopowadzając do ich galopu po rozłożonych kawałkach i rozprowadzaniu kleju po mieszkaniu... do mycia były koty Piotrek ja i podłogi...

aaa i teraz już wiem ile jest  i jak smakuje  kg ugotowanego ryżu w barszczu czerwonym.... 

Dziś pomagali mi przy fotkach, Potomek się malował,ustawiał aparat przeganiał kota a Zuza pozowała nie zrażona defilowała przed obiektywem, fotki wybrane jako najmniej inwazyjne postacią stworzeń trzecich choć i tak nie udało się pominąć mistrzów drugiego planu..






a potem baterie się skończyły, nie dało sie więc zrobić fotek pociętej tapety. Energia została wyczerpana na artystyczne fotki robione przez syna, uwieczniające mieszkanie oraz zbliżenia ulubionych samochodów 



Taaaaaaaa... co do mnie... Pierwszy zestaw był na wycieczkę po tapetę, a drugi na expresową herbatkę.. podwinęłam tunikę i założyłam spodenki zamiast swetra futrzak, bo wygodniejszy i wio.. musiałam odreagować tapetę, w między czasie Piotr doprawił zupę dodatkiem, a mąż podgrzał mu zupke której domagał sie syn, nie zagladając do środka z dużą precyzją.... po 5 min namoczony ryż w goracym barszczu zaczął pęcznieć i po pół godzinie prawie wyszedł z garnka wchłonąwszy cały płyn, śliczny różowy kg karmy- jak zwykle nie uwieczniony.... 

Komentarze

  1. piękne wyglądasz! super te zestawy! to Ci Piotruś pomógł he he he! Barszcz w ryżu brzmi bardzo smacznie!! :D
    Lenka też dba o mnie i np. ostatnio przykrywa mnie kocem i mówi " Masz zimną dupkę" :))))
    p.s. jakie ładne zdjęcia porobił!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja Lenka Hasełka ma wybitne :) jak Piotr zacznie mówić normalnie czyli inaczej niż : być kali ja nie ( przestawia szyk zdania tak że trudno powtórzyć, niczym mistrz Yoda) to pewnie się nasłucham :)
      Zdjecia robi lepsze niż ja, tak to bywa, ja obczytana o przesłonach, migawkach, świetle, ISO nie umiem - przynajmniej sobie zrobić wyraźnego zdjęcia a on szast prast i proszę.
      Tylko aparat przy takim gagatku musi miec zasilanie inne niż baterie.

      Usuń
  2. Ślicznie się prezentujesz Kochana! I na pewno ładniejsze miny robisz niż ja ;-) Bardzo fajnie to wszystko zestawiłaś...tak po mojemu ;-) I z tego co piszesz, to świetny musi być Twój syn :-) Na pewno możesz być z Niego dumna ;-) a może akurat jakąś nową potrawę wymyśli i zapisze się w kartach historii gastronomii? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miny, teraz myślę ze to zależy kto patrzy, ja na siebie nie mogę :) na Ciebie owszem :)

      Co do gotowania tradycje rodzinne są wiec może może ... ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)