Skutki zaufania...

Zdenerwowanie sięgające zenitu którym podzieliłam się z otoczeniem w sposób lekko ordynarny, teraz powoli uchodzi ze mnie, stopniowo tłumaczę sobie zalety sprawy... jednak strata jest bolesna i brzemienna w skutkach dosyć poważnie.... ale do preludium podniesienia ciśniena musimy cofnąć się o dwa tygodnie........


Otóż pewnego dnia udałam sie do punktu operatora komórkowego by przenieść swój dotychczasowy numer z abonamentu którego posiadaczem był nadal mój tata na kartę by móc przepisać umowę na siebie..... Pani poinformowała mnie po serii pytań, spisaniu potrzebnych danych iż po 10 otrzymam informację odnośnie przeniesienia numeru... poczestowała mnie informacjami odnośnie doładowań itd...podpisałam aneks i pospiesznie udałam się w kierunku wyjścia..... po 10 dniach nic się nie wydarzyło po 14 okazało się iż nie mogę wykonywać połączeń, hmm pomyślałam być może to już??? 
Po czym dowiedziałam się od próbującego się ze mną usilnie porozumieć Połowicą iż kiedy do mnie dzwoni miła pani informuje go iż ten numer nie istnieje!!!!! Udałam się po wyjaśnienie dalszych poczynań do punktu, gdzie Pani połączyła mnie z BOK, gdzie poseri 100 pytań zostałam poinformowana iż mój numer którym się posługuję od 10 lat!!!! został zamknięty!!!!! Nie ma bowiem dyspozycji  przenesienia go ani na innego abonenta ani też o chęci przrejścia na kartę.... Zapytałam więc grzecznie czy to oznacza iż straciłam numer??? Pan z radością poinformował mnie że tak.... ale mogę podpisać nową umowę!   Wyraziłam swoją opinię dosadnym łacińskim określeniem, oddałam śliczny aparacik Pani w punkcie i wyszłam....
Byłam tak wścikła, na siebie na babę na cały świat tak bardzo że łzy same wbrew mnie popłynęły mi po twarzy!!!!!!!!!! Od lat korzystam z numeru, by go stracić dzięki głupiemu zaufaniu do kartki papieru której nie przeczytałam, choć zawsze to robię.... ale co z tego podejrzewam iż przeczytawszy aneks który okazał się rozwiązaniem umowy zorientowałabym się że za kilka dni będę zmuszona nabyć nowy numer!!!!


Tak więc dziekuję, kurcze, bardzo za zdecydowanie za mnie.....
Plusem dnia jest wykonanie porządków w szafie i wyniuchanie zapomnianego sweterka, przeznaczonego na sprzedaż i popełnienie kolejnego klonu swoich setów...





Komentarze

  1. Współczuję Kochana... Takie 'niespodzianki' nie są miłe... ja od wczoraj jestem posiadaczką 'halo grania', którego oczywiście nie zamawiałam i nawet nie miałam w planach zamawiać bo mnie takie chu....nie interesuje. Ale nic to - nastawiam się na ostrą wymianę zdań z kimś z BOK'u bo tego naprawdę nie podaruję....

    A Twoje 'luzaczkowe' (jak dla mnie ;-) ) zestawy coraz bardziej mi się podobają :-) I cudowny masz ten brzuszek :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym się wkurzyła:))) Ja mam swój od 12 lat:)

    ładny luzaczek i świetnie dobrana apaszka;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna stylizacja ! mam podobną torebkę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)