zombie....

Jak żyję nie zdarzyło mi się zastosować elainera, delikatny smoky eay's od zawsze chyba gościł na mojej facjacie... w nim dobrze się czułam i moje kocie oczy - mocno zielone - ponoć najrzadziej spotykane ciekawie się prezentują...stanowią jednocześnie jedyny atrybut mojej "urody" który w pełni akceptuję i uwielbiam, no może jeszcze kształt dużego palucha u nóg mogę do grona ideałów własnej cielesności zaliczyć ale z racji iż tylko krowa nie zmienia poglądów - wymyśliłam sobie iż koniecznie dziś muszę spróbować i już, jeśli się naumiem i przekonam, nabędę krwiście czerwoną pomadkę w którą po diecie cud będę mogła się przyodziać by pobudzić zmysły kochanka, ptfu... perwersja jakaś i płynny galop od tematu gotowy,..... wróć!!!  gdyż żadnej nie posiadam, pomadki ma się rozumieć.. poza ochronną.... podkreślam oczy mozoląc się by powiększyć je optycznie, gdyż Bozia dużych niebieskich oczu mi pożałowała podobnie jak pełnych ust....chociaż ich kolor (oczu ) rekompensuje braki.... 
Namalowałam Połowicy listę zakupów, jasno i wyraźnie by nie wiedząc, co kupił odpowiednie ingrediencje....Minę miał nietęgą jak zawsze kiedy za sprawą moich maślanych ocząt i uśmiechu nr 5 tupta w miejsca mu nieznane nabywając towary nigdy niewidziane ...ale zawsze staram mu się wytłumaczyć w miarę możliwości jakie cuda ma prznieść.... Wypchnięty za drzwi podreptał... przypomniałam sobie wtedy pewną zabawną scenę kiedy to niedawno moja Nadgorliwa Bratowa - uważająca mnie notabene za duże dziecko posaidające dwie lewe ręce do życia ( nie wiem czy lepiej mieć dwie prawe ale to już teza na inny post)- różnica pomiędzy moim rodzeństwem a mną wynosi niemal pokolenie- podczas przeróbki wody w kuchni, podpięcie pralki do zlewu, w której postanowił wyręczyć mnie brat a do której potrzebował kilku pierdołek-dodatkowych kształtek, które nagła zmiana mojego konceptu wymogła, kazała przynieść mi kartkę i dokładnie spisać co K. potrzebuje do wykonania tej arcy trudnej operacji, czyli dwóch kolanek kanalizacyjnych o różnych kątach, redukcji i kawałka rurki.  Zatkało mnie a moja Połowica musiała wyjść by nie wybuchnąć śmiechem kiedy tylko przekonał się iż U. mówi poważnie - dlaczego???od 8 lat mam do czynienia z Instalacjami WOD KAN GAZ i wszelkimi do ich wykonania potrzebnymi akacesoriami, posiadając tym samym zarówno wiedzę jak i  praktykę w działaniu  w tej dziedzinie... Dla niej to niemal wiedza magiczna :) ale ja nawet gdybym miała doktorat w jakiejkolwiek dziedzinie bądź w każdej z osobna i tak bym była tylko "chowanym" a nie "wychowanym" dzieckiem, które nie radzi sobie z narzuconymi obowiązkami domem, rodziną, itp - nie pamięta wół jak cielęciem był i nie wie ani się nie dowie jaki obrazek zapamiętali moi rodzice względem wybranki Brata... cóż.. nie będę też polemizować nad nabytymi umiejętnościam ale jak na "chowaną" pannicę uważam iż  jestem świetna w tym co robię :) .. znowu odjechałam...reasumując  w sumie warto kończyć filologię  i ekonomię by po niej parać się np Hydrauliką :) ... z rozmyślań wydobył mnie Mrzonek który wrócił i mogłam wymalować kreseczki na powiekach.... muszę poćwiczyć.... koniecznie, bo efekt całkiem całkiem zadawalajacy...ale jeszcze nie powala, powalił na kolana domowników za to mój look po próbie zmycia cudeńka z ocząt, pech chciał że wyszedł płyn do demakijażu oczu i musiałam całość zmyć wodą z mydłem- ostatnio zaczęłam stosować DOVE i jestem mile zaskoczona, nie ściąga mi twarzy, odstawiłam więc płyny i żele myjące stosowane od lat- kiedy podniosłam głowę i zobaczyłam swoje dobicie w lustrze zatkało mnie.... czarne plamy wodoodpornego tuszu wymieszały się z kreseczkami elaynera tworząc malowniczy pejzaż na mojej facjacie nie dający się zmyć tonikiem, oliwką,  ani mydłem... a Piotr przywołany moim złorzeczeniem stał z rozdartą paszczą wlepiwszy rozanielony wzrok skupiony na moich oczodołach...przelatujący przypadkiem w okolicy  Mrzonek skwitował obrazek stwierdzeniem iż wyglądam jak ZOMBI :) W końcu mieszaninę usunęłam kremem doprowadzając się do ładu i składu...uffff  
Życie kobiety jest trudne.... 

Komentarze

  1. zycie kobiety jest trudne, to fakt :) musialy swietnie wygladac twoje oczeta :) ale grunt to poczucie humoru i dystans do iebie, a tego ci nie brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm mam chyba dystans do siebie :) ale pomimo że jak się rozkręcę plotę i plotę mało kto wie jaka jestem w środku... choć ostanio usłyszałam że jestem "plasterkiem" na dusze :) ładnie prawda? Bardzo mnie to określenie rozczuliło, a sprawiam wrażenie osoby zimnej i niedostępnej początkowo by po oswojeniu umierać ze śmiechu w moim towarzystwie :) Puchnę z dumy!!

      Usuń
  2. no ale żeby żadnej foty tego dzieła nie dać!!

    jak długo pisałaś tego posta?pytam, bo mi tydzień by nie wystarczył :) pisać to ja nie umiem :( ale buzia mi się nie zamyka jak znajdę już słuchacza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to możemy się zgrać :) ja zanim zacznę " trajkotać" mija trochę czasu :) za to pisanie idzie mi jak woda z kranu, siadam i piszę, czasem trzy posty jednocześnie bo w trakcie "tworzenia" rozwijam kilka wątków a gdybym chciała pożenić je w jednym miałby chyba objętość pracy maturalnej :)... mam trudności z wysłowieniem się składnie i płynnie :) na żywo...

      Usuń
  3. hehe, wiesz, ja dużo gadam, ale często bez składu i ładu, bo za dużo rzeczy i tematów na raz chcę powiedzieć:) moja jedna koleżanka nigdy za mną nie nadąża i jak już zaczynam trzeci temat to ona zaczyna odpowiadać mi na pierwszy:)) zawsze mam ubaw:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam cię :))) Pod względem przechodzenia "tematycznego" z mydła do powidła też jestem dobra :) Pogadałybyśmy sobie że ho ho...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)