Intymne życie mrówek


Dziś w nocy piosenka nabrała nowego znaczenia .... 

- Ania, Ania chodź szybko a nie pożałujesz!!!!- grzmi Połowica która właśnie wróciła z pracy jest 23. Sturlałam się z łóżka i grzecznie wodzona ciekawością, podreptałam do pokoju z którego dobiegała obietnica...  
Mrzonek stoi z talerzem kanapek a szklanką trzymaną w drugiej kończynie wskazuje.... stolik...
- Popatrz na ławę!!!!!!!!
Patrzę. Stolik jak stolik - kawowy,  stoi tam gdzie stał, żadna sensacja, dla mnie ława, dla Połowicy stół jadalny, dla Potomka deska kreślarska...na nim serweta, biała - można powiedzieć retro- made in my mammy... moja ulubiona..
- Widziz???
- Widzę.- odparłam, patrzę trzeźwiej i nagle spostrzegam pośrodku czarną plamę,  która............. rusza się!!!!!!!!!!!!!! Szczęka mi opadła....... Oczom mym, z wadą wzroku wprawdzie co tłumaczy fakt iż nie  zauważyłam w pierwszym momencie owej sensacji, ukazał się chyba cały kopiec mrówek który postawnowił odwiedzić nasz "pokój dzienny" a konkretnie za punkt zbiórki obrał sobie naszą ławę... Pielgrzymując z dołu przez balkon wytyczoną ścieżką w te i wefte kotłując sie przy oknie jedna przez drugą wędrując w obie strony.... Czegoś takiego jeszcze u nas nie grali!!!!! przełknęłam ślinę mając w myśli godzinę wstecz kiedy to zastanawiałam sie czy nie przenocować na kanapie nadrabiając telewizyjne zaległości .. oczyma wyobraźni widziałam swoją rękę sięgającą po picie stojące na ławie!!!!!!!! Jak dobrze że Brzdąc postanowił zasnąć dziś z moją ręką pod głową...  Dzieci są kochane......
Po oględzinach trzeba było zacząć działać z wrogirm.....Odkurzacz, ocet, miód na spodeczku jako droga odwrotu i punkt zainteresowania przedstawicielstwa oraz idealny wyłapywacz niesfornych gości nieco pomógł... Na mrówki nie ma sposobu dobrego jeśli posiada się w domu potomstwo, chemiczne środki nie wchodzą w grę... Wprawdzie corocznie historia sie powtarza ale wczorajsza inwazja przeszła moje najśmielsze oczekiwania..... Przebiła nawet zeszłoroczną nocną imprezę moich kotów, które o 2 nad ranem wchodząc przez uchylone okno, przyniosły sobie mysz i postanowiły się nią zabawić w trójeczkę....budząc swoimi harcami naszą trójeczkę z czego najbardziej zadowolony był  Brzdąc... oszołomiona mysz próbowała się schować koty czaiły się na nią po kątach, ja wskoczyłam  na krzesło,  Sławek ganiał ze szmatą by złapać potwora a Piotrek śmiał się do rozpuku.... czy też nocny nalot szerszeni i moją krwawą walkę z nimi, okupioną rozwaloną kostką w trakcie heroicznej próby otwarcia drogi powrotnej owym bąkom!!!! Chodzenie na czworakach gaszenie świateł i nocne wkręcanie żarówki na balkonie by ta przywołała swoim ciepełkiem duże brzęczące coś przy jednoczesnej  wewnętrznej modlitwie by Potomek nie zechciał wstać i zepsuć planu działania....

Dziś jest spokój- jeszcze!. Mam nadzieję że nie wrócą......Pogoda wspaniała, korzytam więc ile sie da  wystawiając racie na działanie promieni słonecznych by nieco je podrasować... nawet najlepszy samoopalacz jest tylko samoopalaczem.... a że pogoda iście wakacyjna zestaw marynarski zawsze modny  jest jak najbardziej na miejscu - niedzielny, więc nieco spóźniony, na lody i spacer.



W dwóch wersjach :) na popołudnie i wieczór...ewentulanie na cieplejszy i chłodniejszy dzień


 
Spodnie - MOHITO
Bluzka, torebki - NN

Sandały - CCC
Marynarka - PEPCO




Komentarze

  1. hahaha się uśmiałam z tych mrówek:):)

    pięknie wyglądasz! a jakie nóżki szczuplutkie masz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówią że biel pogrubia a one kochane tak świetnie mi nogi modelują. Kocham je!!!!!!!!!!! i tak bardzo się cieszę że ja nabyłam :) w rozmiarze 38 i 40 po dyszce każde :))))))) i ta 40 na mnie pasuje jak ulał i nawet zapina :)

      Usuń
    2. to jak za darmo!! a leżą świetnie:)

      Usuń
  2. Super set :) Przy okazji gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. masz bardzo fajne spodnie :)

    Kochana ja pamiętam jak kiedyś miałam łóżko postawione pod oknem, na noc zawsze je zamykałam tak aby nic mnie nie zaatakowało gdy będę słodko spać :) i któregoś wieczora jak zawsze zamknęłam okno i położyłam się do łóżka - usnęłam, po kilku godzinach obudziło mnie łaskotanie, a owo odczucie dochodziło z okolic powieki lewego oka, zaspana przetarłam oko ręką ale stwierdziałam, że owo smyranie nie ustąpiło. Przerażona rozbudziłam się, chciałam otworzyć powiekę i nie mogłam, czułam jak coś mi po niej chodzi. Po sekundzie uświadomiłam sobie, że to pszczoła... w miarę możliwości chwyciłam ją ręką i złapałam w palce. Skubana ukuła mnie pod okiem. później oprócz zamykania okna trzepałam też firanki i zasłonki - sprawdzałam czy jakis owad sie nie czai w zakamarkach materiału....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O MAJ GAD!!!!!!
      Ania chyba bym umarła ze strachu!!! wczesniej budząc połowę wsi!

      Mnie te mrówki powaliły, corocznie mam z nimi do czynienia, zazwyczaj czekam aż im się znudzi, wchodziły pojedynczo i wychodziły - głównie do kuchni po cukier :))) ale ta scena wzburzyła mi krew w zyłach i od tego dnia mówię HALT!!!!!!!!!

      Usuń
  4. bardzo podoba mi sie twoja pastelowa kolekcja, niezle sie zaopatrzylas! butki cudne- az mnie wzruszyly i te dwa sweterki, koszulki, spodnie, ech! zaraz wszystko wylicze, zamiast zamknac to jednym zdaniem!

    z myszkami polnymi tez mialam 2 razy przeprawe, szkoda, ze roznosza zarazki, bo uwazam, ze sa sliczne i naprawde mam rozdarta dusze, gdy musze tepic niechcianych gosci, dwa razy do mnie wprowadzily sie z ogrodka,
    mrowek nie lubie, brrr, choc to pracowite stworzonka! kiedys mieszkaly w scianie starego domu, wydalo sie to dopiero podczas rozbiorki, gdy rozwalono sciane okazalo sie, ze maja tam cala metropolie, a moja ciocia - lokaterka tego domu - cale zycie zastanawiala sie skad w jej schludnym, malym domku mrowki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasyka to jest to :)
    A co do mrówek - nasz salon jest chyba ulubionym miejscem miejscowych "pracownic" ;(
    ---> observ :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)