TIK TAK!!! TIK TAK!!!!



Zaczynam post chyba 10 raz, ale nie umiem wyrazić w inny łagodniejszy bądź subtelniejszy sposób niż  POCZUCIE PERMANENTNEGO STRACHU ! określenia dla ogarniającego mnie POCZUCIA PERMANENTNEGO STRACHU.....
Wiem, iż naturalnym być powinno owe doznanie ale jednak perspektywa zbliżającego się rozwiązania oraz totalnego braku przygotowania do niego....sen z powiek spędza mi coraz konkretniej z każdym dniem. Pominę tu może wizualizacje mojego umysłu na powyższy temat czyli lądowanie jak mnie Pan stworzył w gorącym momencie pod gabinetem lekarskim, bądź wypad do pracy zaraz po porodzie i załatwianie zaległych sprawunków z dzidzią pod pachą lub inne tego typu przygody... Mimo narastającego napięcia nic nie robię w tym kierunku poza myśleniem o tym by złagodzić objawy..
Wszystko jest w powijakach a ja odkładam z dnia na dzień rzeczy które już dawno powinny być dopięte na ostatni guzik!!!
Ale mam plan!!! Jak zwykle bo  w planowaniu jestem świetna ba nawet mogę rzec iz jestem wybitnym planistą, tyle że stając przed faktem dokonanym okazuje się iż kilka maczków na papierze to za mało, potrzebne jest jeszcze działanie......






Jak dotąd spakowałam ręczniki i kosmetyki podstawowe....i jakoś przemóc sie nie mogę by jadąc na  zakupy zamiast skompletować niezbędnik zbaczam w inne rejony, wracam do domu z siatami, które upycham po kątach by już sama na swoję głupotę nie patrzeć i wypełnając się poczuciem winy wyrzucam sobie niesubordynację ....a zegar tyka!!!!!!!

Wczoraj byłam na wizycie, na wszelki wypadek  rano zdążyłam posprzątać dom, wyprać, wysuszyć i wyprasować ciuszki, kupiłam pieluchy tetrowe i kilka niezbędników dla mnie do porodu - idą pocztą, oszczędzam czas pieniądze i siebie  nie musząc się ruszać z domu...   mogąc siedzieć pod kocem schowana przed światem komunikującym mi  zewsząd że to już, tuż tuż, niedługo, za moment tak jak bym sama tego nie wiedziała!  Jeszcze mam w uszach słowa Połowicy wypowiedziane końcem lutego roku pamiętnego anno domini 2009
- To nasz ostatni miesiąc w dwójkę :) - dziś by wypadało powielić zdanie  zmieniajac jedynie liczbę.... ostatni miesiąc w trójeczkę....  
Czekam wypełniajac się ciekawością niczym szklanka wodą spadającą kroplami do jej wnętrza...i gotuję się w sobie trenując cierpliwość niczym ta owa szklanka tkwiąca na kaloryferze, czekająca na zawrzenie wody w niej tkwiącej... 
Mała urosła o kolejne 350 g, waży 2100, mieści sie w normie,  z palcem w buzi bryka wesoło w swoim  ciepłym mieszkanku...więc czekamy.... poród siłami natury możliwy :) łożysko wprawdzie sie nie podniosło ale przesunęło na tylną ścianę więc już nie jest przodującym co umożliwia naturalny poród.... Dojrzewamy sobie, rośniemy, rozrastmy i w coraz mniej ciuszków się mieścimy. Upały męczą wymagając  kreatywności  w doborze garderoby lżejszej której mam jak na lekarstwo, w rozmiarze + size... posiadam wprawdzie dwie sukienki tuby, jedna to ta z której zrobiłam w potrzebie tunikę KLIK a druga.. być może zdążę pokazać ... oraz jak się okazało dwie pary spodenek do których, zwłaszcza niebieskich z łatwością dobieram coraz obszernirjsze góry :))))









Komentarze

  1. Bosz....ja ja Cię uwielbiam ;-) Nie dość, że pięknie wyglądasz w tym stanie błogosławionym, to jeszcze tak świetnie piszesz ;-)

    Kurczę... Ja to jakaś dziwna jestem, bo jak czytam co piszesz i oglądam, jak się prezentujesz, to mi uśmiech z lica nie schodzi ;-) Dobra, idę Chłopa szukać (uciekł do garażu, Wredota), coby sprawdzić, czy mi się orientacja nie zmieniła ;-)

    Ściskam Cię mocno, Anula... I cieszę się... Tak po prostu Twoim szczęściem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ty pięknie wyglądasz!
    3-mam kciuki za WAS!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oo, a ten post przeoczyłam, świetne foty, zwłaszcza ta pierwsza- w poduchach! boska! jak cie widzę w sieci, to się cieszę, że jeszcze jesteś, ale już podświadomie czekam na ten dzień kiedy się ... podwoisz; jestem ciekawa nowej osóbki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)