Rozterki ...podwójne...

Leżąc myślę, myśląc wymyślam, wymyślając pragnę działania, działając psuję, psując próbuję  naprawić,  próbując naprawić płaczę nad uzyskanym efektem......a w 70%  chodzi o zmiany w moim wyglądzie...... Najczęściej  eksperymentuję z włosami,,, pragnienie zmian napada mnie niczym "mały głód" zawsze w chwilach kiedy nie mam fizycznej możliwości dokonania metamorfozy korzystając z pomocy profesjonalisty i nie mogąc wytrzymać, działam sama.....tym razem wpadł mi do głowy pomysł doprowadzenia moich włosów do koloru który reklamuje Anna Dereszowska... Skłoniły mnie do tego odrosty, wyłaniająca się siwizna i odcień który się pojawił a jaki sobie wymyśliłam jako docelowy... Nie chcę nadal ich przyciemniać, dużo bardziej widać na nich odrosty i muszę częściej farbować a to mimo wszystko je niszczy dodatkowo... na rezygnację z kolorowania też sobie pozwolić nie mogę ze względu na srebrne nici wyłaniające się coraz gęściej i obficiej na czubku łepetyny.... Najchętniej stałabym się rdzawo rudym wampem ale ten dużo bardziej zwraca uwagę aniżeli neutralny kolor czupryny.... W czym problem???? hmm dlatego że po zeszłorocznym rozjaśnianiu połowa włosów podczas farbowania chwyta mocniej niż reszta i końcówki są ciemniejsze niż reszta włosów- tych odrośniętych już...gdybym potraktowała je rozjaśniaczem lub dekoloryzatorem  obawiam się że pewnie bym je sponiewierała na własną rękę zbyt bardzo a samo farbowanie nie wyrówna koloru....do fryzjera nie mam jak się wybrać a pomysł zakiełkował i rozkwita zwłaszcza wówczas gdy myjąc buzię widzę gniazdko na czubku lub gdy słonko przyświeci nieco ostrzej..... Faktem jest iż sprawa nie jest bardzo paląca bo i tak w domu czy do lekarza bądź na obchodzie ogródka nie muszę być odpicowana na błysk, ale w sumie jak teraz nabroję to nie będe musiała sie efektem chwalić środowisku tak od razu prawda i czasu na regenrerację będę miała więcej... dodatkowo przed dokonaniem pomysłu powstrzymuje mnie fakt iż to Palette a co do tych farb mam pewną dozę respektu.... są mega trwałe i mega niszczą moje włosy....... jak żadne inne.....

 Od października używam Loreal Sublime musse farb trwale koloryzujących o odcieniach 53 słoneczny złocisty brąz albo 50 naturalny brąz, czy Casting Crème Gloss odcienia 613 o widzięcznej nazwie Mroźne mocachino efekt hmm zawsze ciemniejszy niż na pudełku ale zadawalający tyle ze zmywalny w przypadku kremu - logiczne... zmył się na czubku :) Zarówno po kremie jak i farbie włosy są odżywione a dołączona odżywka świetnie je regenruje i nawilża nie obciążając, są błyszczace miękkie i ładnie się mienią nawet miesiac dwa po koloryzacji... tyle ze u mnie słabo dostępne akurat są odcienie które mi się podobały :) więc zamiennie ich używałam :) efekt był taki sam :) Chciałam uzyskać po moich letnich ekscesach z rozjaśniaczem kolor o dwa tony jaśniejszy niż uzyskałam... stwierdziłam ze poczekam do lata aż odrosną, potem do porodu ..... ale jak to bywa z pypciem przeszkadza z czasem coraz bardziej i bardziej.....
Miesiąc temu kupiłam rozjaśniacz.. najpierw by je ciut rozjaśnić, potem do ombre, aż w sobotę nie wytrzymałam i najpiew na końcówkach, po 5 min do ucha, a po kolejnych 5 wymazałam nim całą czuprynę- po kolejnych 5 zmyłam.... wydawało mi się ze się słabo rozjasniły- głównie za sprawą ubytku wody utlenionej którą podczas otwierania potraktowałam swoje ukochane jeansy i podłogę- dobrze ze w łazience... więc musiałam dolać kranówy a tym samym nieco rozcieńczyć 12% ... ale jednak rozjaśniły się ... i to równo!!!! kolorek kasztanowy wyłonił się po zmyciu rozjaśniacza... Połowica udała że nic nie widzi, nie lubi mnie w innym kolorze niż czarny, vel brąz..zamilkł... a ja noszę te rudości, i nie wiem czy zostawić czy spróbować się zszatynić, a może na powrót z brunecić... Oceńcie...






 A tak się dzisiaj prezentowałam na spacerku...wd Piotra :) zestaw kościółkowy ( spodnie miałam odwinięte) .... Zestaw tzw torebkowy... czyli w tonacji "tasi" która jest moja drugą rozterką... Kiedy nie wiem co mam ubrać szukam pomysłu, dziś moje oko padło na torebkę wydobytą z czeluści przeznaczoną na oddanie i jak to zwykle bywa nagle znalazłam do niej zastosowanie.....




marynarkę zastąpiłam sweterkiem na późniejszym spaderku właściwym :) i lodach :) 






A w tzw międzyczasie...... mój syn zajął się swoim ulubionym zajęciem czyli expolatacji mojej wiekowej paletki....


Hmm jaki kolorek ..... idealnie sie wkomponuje w serwetę????


 Ooo ten będzie w sam raz....



O nieee fujjjjj....nie to nie to... mamooooooooo!!!!!!!!!!!! ubrudziło się!!!!

Komentarze

  1. Mi się bardzo podoba kolorek, który osiągnęłaś, wygląda bardzo naturalnie:)

    A i świetny zestaw, szczególnie wersja ze sweterkiem, no i zakochałam się w torebce...a Ty się chciałaś jej pozbyć, no po prostu niemożliwe.

    A synka masz cudownego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm może nawet nie pozbyć bo co roku wyjmuję ją z nadzieją na noszenie bo mi się podoba i mam z nią problem bo jakoś mi się nie składa do ciuszków... teraz się wstrzeliła :) w trendy po 4 latach :)

      Usuń
  2. mi tez podoba mi sie twoj kolor wloskow, ja uzywam casting Loreal, niby bez amoniaku, ale tez czesto uzywany niszczey moje watle niteczki zwane wlosami; slicznie wygladasz, naszyjnik pieknie kontrastuje z biela, a twoj synek widac z wielkim upodobaniem eksploatuje twoja palete :) moze jakis wizazysta z niego wyrosnie, albo co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korale kupiłam na wyprzu w jakimś otulecie... zakochałam sie w nich :)))
      Te moje też niby bez amoniaku, i przyciemnianie jest ciut mniej inwazyje niż rozjaśnianie... choć i tak moje włosy mają końską wytrzymałość.. bo się jedynie rozdwoiły w ciąży im końcówki :) a po rozjaśniaczu się błyszczą :))))

      Usuń
  3. hehe ubrudziło się!! skąd ja to znam:)
    zestaw kościelny jest świetny:) włoski fajne, zostaw tak jak jest:) ja nigdy nie farbowałam sama włosów, zawsze lecę do salonu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to tak mam że nigdy nie jestem zadowolona, wydaje mi się ze nie umiem wytłumaczyć... a na słowo nie da się szlak mnie trafia!!!! nie wspomne o grzywakach cieniowaniu i innych pomysłach... dobrze że moja Madzia mieszka obok i mnie czasem ratuje, wie że i tak swoje zrobię, po swojemu ułożę... nie gniewa się :))) Kochana jest :)))
      Powiedziała mi żebym poczekała do porodu, odżywimy włoski, podrasujemy, podetniemy rozjaśnimy... taaaa
      no to poczekałam :) dziś wyczytałam z jej spojrzenia głośne AHA!!!!

      Usuń
  4. ACH, JAK PIĘKNIE! ŚLICZNA FRYZURKA :) NO I TE PORTASY :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. oj skąd ja znam to włosowe "muszę coś z tym zrobić" szkoda że nie można włosów naciągać i skracać i koloryzować pstrykając palcami :) myślę że w rudym byłoby ci do twarzy nie musi to być koniecznie rzucająca się w oczy ognista marchewa :)
    p.s strasznie podoba mi się kolor twoich spodni :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)