Logistyka życia po...


...wymaga precyzji, morza cierpliwości, ogromnych pokładów spokoju,  wyższej logiki myślenia by radość czerpać pełną gębą. Minął tydzień i zapanował względny spokój, powoli przyzwyczajamy się do nowego rytmu. Jestem niesamowicie spokojna i cierpliwa, nie mam problemu z wstawaniem w nocy, choć budzimy się tylko 1x ok 3 i śpimy do 5-6... Julcia daje mi odsapnąć przebojach ubiegłego tygodnia a się działo sporo!!! generalnie standardowa procedura przeciwności toczących się pod nogami w ilości hurtowej które trzeba było przeskoczyć jednocześnie, jak to u mnie zazwyczaj wszytko naraz....



Ostatni tydzień czerwca obfitował w ważne wydarzenia, pomijając oczekiwanie na maleństwo moje i Psióły ( urodziła dzień wcześniej:) ) to na dodatek  przenoszenie mojego sklepu w nowe miejsce, wreszcie w miarę przygotowane przez właścicieli do najmu, na co czekałam od początku miesiąca jak na szpilkach, świadoma sytuacji w jakiej się znajduję i mojej roli w całości... przenosiny miały na cito rozpocząć się od pn, ostatecznie przesuneły się na wtorek.... Zanim zdążyłam zebrać się do wyjścia okazało się iż nie tylko kierunek, rodzaj zajęcia ale i bagaż podręczny ulega diametralnej zmianie.... Jednym przyczynkiem stał się pan z energetyki który przyszedł odciąć nam prąd... nie zwróciłam uwagi na zakończenie się okresu przelewu zleconego i masz... podczas rozmowy poczułam parcie na pęcherz ale w nerwach jakoś nie poczułam zblizającego się początku końca....choć rano od 4 czułam skurcze ale nieregularne, i nie pierwszy raz,  modliłam się zeby Sławek zdążył wrócić z pracy ... a te o 7 przesły,  popłakana ze złości, poszłam do WC i plasnęłło, spanikowałam popłakałam się jeszcze bardziej. Zadzwoniłam do położnej, a ona słysząc mój szloch - Ciooociu zaczęłło się! przestraszona kazała mi szybciutko przyjechać, dzień wcześniej dzwoniłam do niej robiąc wywiad kiedy jest w pracy i śmiałyśmy się ze właśnie rano mogę z nią jechać na dyżur by wyrobić się przed jego końcem, by spokojnie mogła iść do domu :), nie zarywając wolnego dnia, była 10 .... kiedy po godzinie dojechaliśmy do szpitala, odstawiając Pierowrodnego do rodziców, wszystko już na mnie czekało łącznie z ciocią która z wielkimi oczyma pyta - co ile masz skurcze!!! odetchnęła kiedy usłyszała ze tylko wody, bała się ze nie zdążę :) bo szybko rodzę... na sali już wszystko do powitania na świecie kolejnej Polki czekało, wygodne łóżeczko, śliczna koszulka, tona ligniny i moja zmora - cud miód sterylne ostre sekatory... Po standardowej procedurze, tonie papierków, podstawiowych badań o 13 wylądowałam na sali i o 16:35 po wezwaniu wszytkich Świętych i cichej recytacji kilku sentencji łacińskich, oraz kilku gróźb pod adresem połowicy rozległ się wyczekany krzyk!!! 

Julcia położona na piersi otworzyła oczy i spojrzałyśmy na siebie, westchnęła, jak by chciała powiedzieć - Cześć mamusiu :) Nareszcie...a ja zakochałam się bez reszty w tej maleńskiej istocie cichutko i spokojnie oddychającej sobie przy mnie.... Nic nie było ważne, ani ból, ani świat tylko ja i ona, razem. Zadzwoniłam do "zapracowanego" taty który i tak błądził jak w amoku starając się coś robić w sklepie, zresztą tak jak reszta ekipy zastygająca na każdy dźwięk dzwonka w jego telefonie... Przyjechał nas powitać i posiedzieć przy mnie przez te dwie godziny, które szybko minęły...o 21 spałyśmy już smacznie z Juleńką na sali ciesząc sie sobą:) 
Plan uważam za wykonany, mimo tych pozostałych 10 kg nadstanu buzia mi się śmieje, sama z siebie, do siebie, i świata...



Komentarze

  1. Gratulacje ślicznej córci, cieszę się wraz z Tobą, że wszystko tak szybko i gładko poszło :) Pięknie wyglądasz i gdybym nie widziała Twoich wcześniejszych postów z brzuchaczem nigdy bym nie powiedziała, że dopiero co urodziłaś ! Wszystkiego dobrego dla małej, starszego brata i dla Was - rodziców.
    Pozdrawiam - mama dwójki nastolatków ( ale kiedyś też były takie malusie ;)!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna Julcia... Cieszę się razem z Tobą... Z całego serca...chociaż piszę komentarz przez łzy, bo u mnie znowu tragedia w rodzinie...

    Ściskam Was mocno...

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, Aniu ogromne gratulacje!!! Buziaki dla Was, śliczna mała Kruszyna. tak się cieszę, ze już Julcia jest na świecie i że wszystko dobrze się ułożyło. A jak Piotruś zareagował na siostrzyczkę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu gratulacje! :)))) Julcia jest cudowna! ucałuj kruszynkę ode mnie :) :* i dla Ciebie też buziaki...dzielna dziewczyna jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze raz gratulacje dla Was!!! Julka jest świetna, napatrzeć się nie mogę:)
    wyglądasz rewelacyjnie i cudowny uśmiech!!
    p.s. a mężuś nie rodził??:D
    no i jak starszy brat przyjął siostrę w domku:):)
    całuski

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)