Pas



Po dwóch tygodniach spasowałam.... zadzwoniłam do Dziadka i oddałam na przechowanie Pierworodnego. Powodów było kilka, wyrzuty sumienia mam ogromne... Połóg to pomijając fizyczną jego stronę pod względem psychicznym bardzo dziwny stan. Chęć sprostania wszystkiemu, brak snu, czasu, hormonyi emocje targające wnętrznościami odciskają spore piętno w głowie....

dziś pierwszy raz od powrotu ze szpitala jestem sama z Julką w domu. Spi a ja nie mogę zasnąć pomimo ogromnego zmęczenia, które w tym tygodniu dają o sobie znać, dodatkowo bunt 3 letniego terrorysty targanego emocjami, płacz - spazmy- wściekłość - i kompletny brak porozumienia robią swoje. Powtarzam jak katarynka, co mnie boli i denerwuje  on przeprasza by po 10 min ponownie wpaść w szał... ja się denerwuję, młody ryczy mała nie śpi.... i tak w kółko. Troję się by nie dać odczuć Piotrowi w jakikolwiek sposób poczucie odrzucenia, on to nieco wykorzystuje, wszystko go nagle boli nie umie ubrać się, butów czy wreszcie zapomina odwiedzić wc... znoszę, tłumaczę proszę, tulę całuję głaskam a i tak jest jak jest... Płacze on, płaczę ja, płacze  Julka.... jest Hardcor!!! Brakuje mi Mamy tak bardzo jak jeszcze nigdy!!! Choć wiem że daje mi z góry otuchy i siły na przetrwanie wszystkiego, czyli niegojącego się krocza, - takio urok! popękanych piersi a tym samym braku możliwości karmirenia- taki urok! wstawania w nocy kilka razy, pobudka zaraz po zaśnięciu o 6:30 - nowa pora wstawania Piotrka...Czekam na urlop Sławomira jak na zbawienie... Jak narazie on robi co może by mnie odciążyć, ale ma na to mało czasu.. Jest grubo!  Wiem że z czasem wszytko się poukłada ja przyzwyczaję i będzie cudnie ale dziś mam dosyć!!! Idę spać! Mała po spacerku śpi słodko mam nadzieję że pozwli mi odpłynąć na dłużej niż 15 min :) 






Komentarze

  1. Współczuję Kochana... chociaż mimo tych trudności i tak wyglądasz promiennie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie jesteś! wyglądasz pieknie jak na taki stan! och my matki - znamy uroki macierzyństwa! będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, biedactwo...
    Wiedz, że Cię podziwiam. Sama chcę mieć przynajmniej dwójkę dzieci, ale skoro przy jednym nie wyrabiam, to się zaczynam zastanawiać. A Ty kochana świetnie dajesz sobie radę. To, że masz dość to naturalne (i zdrowe!). Nie daj się zwariować i przyjmuj pomoc z każdej strony:)
    Fizyczne problemy połogowe rozumiem doskonale, bo i problemy z szwami (spartolili przy szyciu) i popękane brodawki przechodziłam. To karmienie przez łzy i z zaciśniętymi zębami... U mnie całe szczęście po 2 tygodniach się zagoiły, choć przy nonstop ciągnącym ssaku myślałam, że to będą wiecznie odnawialne się rany.

    Dużo siły Ci życzę, wytrwałości i dystansu. I SNU!
    Buziaki

    PS Wyglądasz świetnie, ciężko uwierzyć, że przechodzisz trudne chwile.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, jeszcze parę dni i wszystko wróci do normy:) Zobaczysz, że niedługo będziesz czule wspominała te pierwsze tygodnie:) Szkoda, że nie mieszkam bliżej to bym Piotrka na trochę przygarnęła :) Już na terrorystów się (prawie) uodporniłam :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)