dla ludzi o mocnych nerwach

W odpowiedzi na nurtujące żądne mych postów społeczeństwo pytanie, co robię kiedy nie bloguję spieszę donieść czym być może wielu rozczaruję, iż bynajmniej nic nadzwyczajnego...
Z tej nienadzwyczajności brakuje mi czasu na blogowanie, za co niezmiernie przepraszam, na swe usprawiedliwienie mam tylko niestety rutynową maxymę, iż czas nie guma, naciągnąć się go nie da...
Kiedy nie zdobywam szczytów, doskonałości bądź własnej głupoty, nie leżę pod ciężarem odpowiedzialności czy upajam nektarem odkrywania własnych możliwości, zdaża mi się robić głupoty:
teraz np zalewam sie łzami po tym jak kilka minut temu postanowiłam zwalczyć niemal migrenowy ból głowy spowodowany zatkanymi zatokami, starym sprawdzonym naturalnym sposobem czyli smarując amolem. Chcąc sobie ulżyć jak najszybciej sowicie zakropiłam ręce i wmasowałam złoty specyfik w skronie i czoło... ból zelżył, owszem, stał się nawet o niebo mniej dokuczliwy w porównaniu z żarem jaki wydobywa się w pobliżu mych oczodołów wygenerowany przez ów magiczny  specyfik.. siedzę wiec z zamkniętymi oczyma, mrugając raz po raz sprawdzajając co piszę pochlipując raz po raz a starając się wyłapać jak najwięcej perlistych łez, wchłaniających się cudownie w pożyczoną bluzę od nieobecnej połowicy, wydmuchując  Marsz Radeckiego nucąc wesoło na wciśniętych w nozdża wacikach wchłaniających wyciekającą wodę  ot  ....trudne życie. Nadrabiam więc, generując post za postem, gapiąc się na walkę mojej córki z grawitacją, która próbuje przewrócić się na bok, jak dotąd jeszcze z  marnym skutkiem ...




Mój nocodzień stanowi jedną wieklą kupę mijajacych godzin i nieważne czy jest 1AM czy 1PM wszystko może sie zdażyć, na posterunku należy trwać  i podobnie jak wybudzona w środku nocy jestem w stanie wyrecytować Redutę Ordona tak  w pełnej gotowości do działania staję na nogi, i musze być gotowa na wszystko. Przyzwyczaiłam się do nieprzespanych nocy i wędrówek z łóżka do łózka. W nocy bowiem zmieniamy konfigurację kilka razy. Zasypiam sama, w nocy dokoptuje się Sławek, i kiedy już w słodkim błogostanie wtuleni w siebie pasiemy sie na boskiej łące, po północy wstaje Jula, która po karmieniu zostaje w łóźku po czym najczęściej przyczaja sie Piotrek i błagalnie, machając mi mieczem świetlnym Llorda Vadera po oczach, pytając czy może jednocześnie ładuje się  z poduszką i misiami pod kołdrę, w następstwie powyższego Pan Słuchawek* z braku miejsca wychodzi do balkonowego, na kanapę, by po godzinie czy dwóch zostać zaszczyconym dotykiem zimnych nóżek Pierworodnego, który wstając na siku idzie do niego spać bo nie pamięta gdzie leżał albo wyje samotnie w pokoju nie umiejąc się zdecydować czy śpi z nami, Sławkiem u siebie czy na podłodze :).. kiedy zostaje u siebie,  idę do niego a Sławek wraca do Julki :) nigdy nie wiemy gdzie sie rano obudzimy. W wędrówce musimy uwzględnić pobranie z miejsca aktualnego spoczynku budzika i przetransportowaniu go ze sobą w pobliże aktualnego, by nie wybudzić o niepożądanej godzinie potomstwa, które zresztą, a zwłaszcza to starsze, bo młodsze otwiera swe lazury niemal wraz ze świtem, potrafi zaskakiwać inwencją, wstając o brzasku bez budzika i robić sobie śniadanko, a w przypływie miłości do rodzicielki proponować mi herbatkę o 5 rano....w sobotę** stojąc nademną z kubkiem wrzątku.. Resztę dnia słaniając się na nogach pomiędzy dwoma elektronami, z atomową miną spędzam dzień, z utęsknieniem wyczekując barw nocy....
a póki co moje male "do przedszkolne" oczka po magicznych doznaniach nocnych :)





  * Mamo ale fajna ta bajka od Pana Słuchawka- Karolina lat 5 
** W tygodniu smoka dobudzić nie mogę o 7:30 a w sobotę wstaje niczym skowroneczek o 5

Komentarze

  1. Jak zwykle Twój tekst wywołał u mnie uśmiech od ucha do ucha :) Ten zestaw jest boski - idealny od stóp do czubka głowy - sexi i z pazurem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nocne rodzinne wędrówki:)

    a zestaw super, lekko rockowy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubie te twoje spodnie! cały zestaw świetny. A to się nachodzicie po nocy! Już to sobie wyobrażam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybyś mi nie przybliżyła Waszych codziennych (conocnych?) podróży tu i tam oraz rodzinnych przygód dnia zwykłego, za chiny ludowe nie domyśliłabym się, że jest Ci tak ciężko...Bo wyglądasz naprawdę ekstra. I cieszę się (mimo wszystko), że jako młoda (po raz kolejny) mama znajdujesz chwilę, coby się ładnie prezentować (wiem, zaraz powiesz, że to nic specjalnego ;-). Ale mi się bardzo podoba! I wiem, że nie każda młoda mama tak chce wyglądać - ja swojej siostry do niczego innego niż wyciągnięta koszula nocna lub legginsy i jakiś t - shirt przekonać nie mogę ;-/

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)