SZTUKA SPADANIA

wprawdzie nie wypowiada jeszcze płynnie i wyraźnie PROGNOZAPOGODY to dyskusje prowadzi niczym STARY. Obficie gestykulując z prywatnej mównicy, przytrzymując się szczebelków coraz pewniej i coraz szybciej przemieszcza się śledząc mnie nie tylko wzrokiem ale i również ciałem pokonując metr dwadzieścia prywatnej rezydencji, własnej przestrzeni, by być bliżej.  Prosta komunikacja błyskawicznie pozwala odkryć palącą potrzebę chwili.
Minęło prawie 9 miesięcy odkąd jesteśmy razem-wizualnie-nadal złączone magiczną więzią, która niczym smycz nie pozwala oddalić się poza wyznaczoną odległość...chwilowa cisza oznacza, pochłanianie wszelkiej dostępnej celulozy, rozstrajanie  laptopa, konsumpcję komórki lub wyrywanie guziczków w pilocie, względnie kilkuminutową dżemkę ... Pozostały czas skrupulatnie zostaje podzielony na jedzenie i doskonalenie sztuki spadania.....
jakiś miesiąc temu moja Pannica porzuciła denerwujące spoglądanie spoza krat na rzecz podskoków i wygibasów w pozycji pionowej, szczerząc radośnie biel górnych jedynek....i od tego dnia zaczęła się era wspinaczki, wszędzie i po wszystkim...spadanie zostało już opanowane do perfekcji a mrożące krew w żyłach upadki okraszane są błogim szerokim uśmiechem i słodkim okrzykiem westchnienia..... Syn baczny obserwator życia domowego, poza składaniem dokładnych relacji - z własnego punktu widzenia-wszystkim napotkanym osobnikom, serwując im pikantne szczegóły naszego pożycia, wprawiając mnie co rusz w osłupienie, dotąt typ stacjonarny, również pokochał wspinaczkę, przyczym jego  kreatywność jest wprostproporcjonalna do jego wieku... i bieganie po parapecie oraz skoki na główkę z założeniem trafienia w łóżko, przy radosnym wtórze pisków Julki, to tylko niewinna próbka możliwości.... 

Temu mnie więcej nie ma niż jestem, chwile wytchnienia poświęcam na wyciszające gapienie się w sufit i liczenie plam po komarach.... 

Komentarze

  1. Dziękuję za informację ;-) Już miałam list gończy wysyłać ;-)) Tęsknię tutaj za Tobą w tej sferze blogowo - wirtualnej...

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli jednym słowem - WESOŁO :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. ano, i ja czasami kontakt z toba wirtualnyy trace, bo gdzies z moich radarow znikasz, ale na szczescie mam cie na nowo. To naprawde teraz masz ogromne pole do popisu cwiczyc swoj refleks wobec takiej zywotnosci twoich latorosli! jak ten czas szybko leci! pamietasz, przeciez tak niedawno towarzyszylismy ci w twojej ciazy :) sciskam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)