Będąc małą dziewczynką pragnęłam mieć błękitną krew, mieszkać w wysokiej wieży, chodzić na szpilkach i nie mieć grzywki..... podkradałam mamie halki i prześcieradła by wyglądać na tyle godnie aby nikt z domowników nie pomylił mnie, broń boże z nikim innym. Byłam przecież księżniczką!
Z halek wyrosłam, z eksperymentowania ze sobą nie. Nie udało mi się też wybić z głowy poczucia bycia WIELKĄ, \tyle że teraz kobietą. Wiecznie niezadowoloną z siebie, marudną niewiastą, która to co sobie postanowi musi mieć i basta.
Z wielkością walczę, zawaliłam już smartfon toną aplikacji treningowych, to co pozostało czyli uciążliwość charakteru spoczywa na barkach Połowicy i potomstwa, którzy choć bardzo się starają nie są w stanie za mną nadążyć. Krzywią się i psioczą, a ja sobie myślę, nich się cieszą że nie mam w planach zdobycia Mound Eversestu! JESZCZE!!!!
Buziaki :)
Trzecie zdjęcie od dołu jest znakomite; podobnie jak sandałki.Co zaś do planów; marzeń i wyobrażeń-kurcze jak to się potem kiełbasi i jak niewiele zostaje z tych dziecinnych pragnień ;-).
OdpowiedzUsuńświetne ! :)
OdpowiedzUsuńBo kobieta musi być kapryśna i nieprzewidywalna! Tak trzymaj! ale twój blog się zmienil, nie moge sie nadziwić jego urodzie, twojej urodzie, pięknemu makijażowi, buciorkom, i w ogóle, fiu, fiu! a zdjęcia zjawiskowe!
OdpowiedzUsuń