ZIARNO PRAWDY


Dziś będzie o siemieniu lnianym. Jego niemal "boskie" właściwości opisywane są wszem i wobec, czego o nim nie wiecie wujek Google Wam opowie, jeśli tylko wykażecie się odrobiną wysiłku. W skrócie dla maga leniwych, powiem że jest dobry min na : włosy, paznokcie, skórę, jelita, gastrykę, żołądek.
U mnie problemem są włosy, ich powolny wzrost i ilość! Dla kogoś kto w dzieciństwie targał na plecach pól metra włosia grubości pięści a teraz kupuje gumki frotki w dziale dla niemowląt, chęć błyszczącej tafli włosia na głowie jest sprawą istotną. Kupiłam siemię lniane waga 400g cena BIO...
Wczeniej wystudiowałam sobie co i jak ile jak czesto czemu po co na co itd.  Natychmiast po powrocie do domu rzuciłam się do produkcji kisielku, by jak najszybciej móc się poszczycić taflą pięknych włosów! Wyjęłam cud nasionka i natychmiast czujni studenci życia okrążyli mnie z prawej i lewej, tyły obstawiły koty, koczując na okazję diagnostyki potencjalnego jedzonka, tylko pies odkrywszy, iż nie jest to kiełbaska podkulił ogon i głośno westchnął... 
Wsypałam do garnka sowitą ilość produktu zalałam wodą i po 5 min przykryta kupką pytań, przystąpiłam do odcedzenia glutków...I tu pierwsze zaskoczenie! Sitko nie dało rady, jedną ręką trzymając odcedzane glutki na siteczku szukam pomocy: cedzak odpada, bandaż też, gazy oczywiście brak!  Zrezygnowana musiałam zadowolić się odrobiną kisielku-żelku która wykapała do słoika, która starczyła tylko na rzęsy... Umoczyłam końcówki owłosienia w nadziei na sukces, a ziarenka zjadłam w ramach obiadku. Może tak pomogą........ Pomogły!
Od tygodnia codziennie rano zalewam dwie łyżki lnu szklanką wrzątku, jak ostygnie dodaję nieco miodu  i spożywam wieczorem z odrobiną soku z cytryny. 

Po umyciu włosów wcieram kisielek  ,  zawijam workiem i idę spać, rano wcieram rano zmywam i wyczekuję wysypu baby hair!

Ps,
Po 10 dniach mogę stwierdzić, że włosy są lepsze, błyszczą i nie przetłuszczają się  tak bardzo. Nawet moje zmasakrowane końcówki są w lepszym stanie i nie plączą się jak wcześniej. 



Przepis na kisielek 

5 łyżek nasion lnu
3 szklanki wody
garnek, gaza, łyżka, słoiczek

Nasionka zalewam wodą i gotuję 5 min. 
przygotowuję słoiczek z dużym otworen ( by mi łatwo wyjmowało się żel, następnym razem zostawię sobie opakowanie po gumie do włosów albo żelu)  nakładam gazę owijam gumką recepturką i odcedzam. Nasionka część zostawiam do zjedzenia resztę wyrzucam. Zamykam słoik wstawiam do lodówki ( można przechowywać do dwóch tygodni) 
Można zmieniać proporceje, często spotykam się z taką 2 łyżki na szklankę wody, ale dla mnie jest za gęsty i źle się odcedza. 

Powodzenia :)

Któraś z Was próbowała? 


Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny :)