Obudziłam się bladym świtem, po kilku godzinach snu rześka i wypoczęta. Równie szczęśliwe potomstwo otworzyło oczęta zanim zdążyłam jeszcze opuścić ciepłe pielesze. Za oknem nieśmiało słońce przebijało się przez chmury. Pomyślałam że taki dzień, pierwszy od tygodnia słoneczny, a przede wszystkim wolny, szkoda zmarnować na leżeniu w pierzynach. O 9 byliśmy w pociągu do Krakowa.
Nadmiar energii spożytkowałam na kilku godzinnym spacerku po ulubionym mieście, o dziwo bez protestów, skarg i zażaleń.. Fakt musiałam wlec za sobą po powrocie jedne śpiące a drugie zasypiające wykończone latorośle ale było warto.
Foty niewyraźne bo made in syn, ale co tam...
U mnie super wyrazne :) Taka wycieczka z dzieciaczkami to fajna sprawa. Mamo pić, jesc, siku :) Slonka w tym roku jak na lekarstwo wiec trzeba korzystac :)
OdpowiedzUsuńNo jest moc i energia !:) A ja dzisiaj leniuchowałam na kanapie ...jutro z rana zaczynam trening ha :)
OdpowiedzUsuńSpacery uwielbiam ale niekoniecznie z dzicmi, zawsze czegoś chcą hahahha :)
Uściski i jeszcze więcej energii na cały tydzień :*
Dziewczyny, od dzieciaków "uciekam" codziennie do lasu :D a dzis jestem pelna podziwu dla nich, nie spodziewałam się takiego spokoju. Wycieczka z 3 i 6 latkiem w pojedynkę jest możliwa.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńFoty piękne, a Ty zabójcza rockowa laseczka :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze są takie spontaniczne wyjazdy. :-)
OdpowiedzUsuńJak to foty niewyraźne! Są piękne! rośnie nowy talent fotograficzny! Uwielbiam takie spontany! :)
OdpowiedzUsuń