nie umiem tego wyjaśnić ale zawsze kiedy owładnie mnie magia nowego koloru gromadzę poszczególne części garderoby w tym kolorze... po co nie wiem, wydaję tym samym kaskę nierzadko na ciuchy które szybko mi się nudzą lub zdarza się iż euforia szybko mija a część szmatek po ochłonięcu zalega w szafie nie widząc światła dziennego już nigdy bądź baaardzo bardzo długo.... a ja przekładając je w czasie porządków zastanawiam się PO CO TO KUPIŁAM!!!! Przerabiałam to już kiedyś z fioletem, beżem, brązem-choć ten zawsze lubiłam i lubię, wiosną z miętą, koralem czy łososiem vel morelą, czy cegłami i rudościami oraz musztardą i kobaltem jesienią - i nadal niczego się nie nauczyłam....Zgromadziłam takie stosy iż mogłabym stworzyć konkretny total look w każdym z wymienionch kolorów a teraz dobijam do tego mandarynkowy odcień pomarańczy... pominę oczywiście czerń czy ewentualnie biel bo mogłabym chadzać przez pół roku -codziennie w innym zestawieniu by przewietrzyć tonę czarnych spodni,marynarek, sweterków, swetrów itd itd...- ale jest to barwa uniwersalna i dla mie zawsze bezpieczna dająca się łączyć niemal ze wszystkim :) a przedewszystkim ulubiona i zupełnie tak samo jak denimowe jeansy stanowi trzon mojej garderoby....
Tak więc mandarynka zawładnęła mną..... jak dotąd skradając moje serce, płukając konto i dobijając szafę oraz Połowicę: plisowaną spódnicą, zwiewną bluzką i kopertową torebką, a zaczęło się niewinnie od lakieru do paznokci.....Myślę jednak iż poprzestanę na powyższych eksponatach by nie obciążać i tak nadszarpniętego budżetu. Cieplutki odcień miły dla oka ciekawie się komponuje z wieloma innymi ciuszkami z czego bardzo się cieszę, ożywiając i energetyzując całokształt....
Torebkę już pokazywałam, choć nie będzie to jej ostatni raz :) mam nadzieję że Was nie zanudzę nią zbytnio ..
Dziś typowy casual w moim wydaniu czyli rurki i koszula - klasyka po mojemu :)))
Bluzka , spodnie - Allegro
Tunika jest długa o frakowym kroju fajnie daje sie formować i układać, mam na nią dużo pomysłów :) bardzo podoba mi się zapinanie z tyłu, dodaje nieco pikanterii i swoistego uroku dodatkowo nie rozwalając mi sie na biuście i eksponując jak to u mnie za zwyczaj to i owo miłe dla oka a niechętnie eksponowane przezemnie szerszemu gronu ludzkości...
Ma tylko jedną wadę mnie się koszmarnie już się przyzwyczaiłam ale początkowo było dziwnie... zwłaszcza kiedy popylasz z dwumiesięczym ssakiem na rękach pchając wózek którym stanowczo gardzi i najchętniej zadawala sie takim rodzajem transportu, czyli na kleksa ;)
Piękna ta Twoja mandarynkowa bluzka, a obsesje kolorowe rozumiem doskonale (o ile to jakiekolwiek pocieszenie)
OdpowiedzUsuńAle słodka "pomarańczka", a te guziczki z tyłu są smacznym dopełnieniem :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie wymiata :)
Pozdr.
Fajny kleks:-) Też chcę taki!!! (tyle że wiatropylna nie jestem:-PP )
OdpowiedzUsuńPrzekłamałam spodnie to nie rurki :) tylko ala boyfriendy :)
OdpowiedzUsuń