Pach!!! pach!!! pach!!! Zewsząd słychać odgłosy strzałów. Psy wyją, koty sie pochowały ...
Wojna???
Nie.
PORZĄDKI!
Zaraza powszednia ogarniająca przedświąteczny czas, dziesiątkując spokój w niejednym domu. Centrum dowodzenia stanowi trzon mieszkania, manewry rozłożone na etapy skrpulatnie realizowane punkt po punkcie z niemiecką precyzją, rozkładają ład i dotychczasowe ciepło rodzinne na czynniki pierwsze. Męczące dgłosy odkurzacza współbrzmiące z lasujacum mózg posłuchem skrzypiących szyb, stawia na równe nogi , najwytrwalszego opnenta.
Gorączkowe pielgrzymki mijających się na schodach sąsiadów dzierżących pod pachą
swoje dzieło, i tych walczącycmi z uciekającym czasem, pędzących na podwórze złapać wycelowany w nich dywan groźnie lewitujący w rączkach Połowic, stanąć w kolejce do deficytowego ledwo trwającego wysłużonego zbitka stali, by go ( dywan) trzepnąć, wylewając litry potu i frustracji nad swych ciężkim losem! W trakcie zadając sobie odwieczne pytanie PO CO!!! PO CO!! PO CO!! Rodzący się bunt, narasta, nabiera siły rozpędza sie sięga zenitu, by złamać się jak domek z kart, pod zawziętym spojrzeniem Mrzonki, Rodzicielki, Połówki, Żabci czy Skarbusia. Rozpada jak kryształ. Pozostawiajac jedną, jedyną rację!! Iż negocjacje nie mają najmniejszego sensu...
Czas Brać pod pachę co dają, i rozpoczynająć grę od nowa.... marząc by tydzień świstaka minął jak najszybciej....odlicza: 3-4 dni pucowania, przestawiania, przenoszenia, wnoszenia, mycia wycierania dwa dni zakupów ot 4-5 h realizowania listy, walki z napierającym tłumem o kg sera, paczkę rodzynek czy kg cebuli w których gotować będzą się dorodne jaja.... ucieranie mazurków i bab - wielkanocnych, bicie piany w tym czasie wypada jedynie w kuchni. A wszystko po to by dwa dni jeść........nadrabiając spalone kalorie przy trzepaniu, pucowanu, przestawianiu, przenoszeniu, wnoszeniu, myciu, wycieraniu dwóch dniach zakupów.... Uffff....
My - Kierowniczki zamieszania, wysysamy z mlekiem matki ową tyranię, comiesięczny tak trudny do przetrwania agresor, wzmaga na sile jeszcze bardziej w porze wiosenno - zimowych porządków doprowadzając do szału męską część społeczeństwa.....*
Proszę traktować z przymrużeniem oka :)
A u Was jak Kierowniczki ????
u mnie spokoj i luz blues! odcielam sie juz dawno od wyssanym z mlekiem matki-Polki psychicznym przymusem do swiatecznych porzadkow. wystarczy, ze przez okragly rok w miare dobrze ( choc bez histerii) ogarniam swoje katy, wiec nie ma potrzeby by na swiateczny okres wszystko stawalo na glowie! wychodze z zalozenia, ze zadna komisia "sanepidu" mnie wizytowac nie bedzie, a jedynie spragnieni rodzinnych pogaduszek i ciepla bliscy, a jesli sie myle i takowyz sie znajda co bardziej nad wspolne swietowanie beda przedkladac strzelanie rentgena po katach czy sa dobrze wysprzatane i po oknach czy zaciekow nie ma - to ja dziekuje za takich gosci! nie zebym syfem porastala, o to to nie! ale nie robie tez jakiejs rewolucji sprzatalniczej! bardziej skupiam sie na tworzeniu ciepla i dekoracji, oraz sprawnym delegowaniu obowiazkow ( grunt to dobra organizacja!) Nie mysl Andziu kochana, ze zawsze bylam taka zdystansowana i madra. Niestety, z domu wynioslam te obsesyjne zamilowanie do domowych porzadkow, ale chyba lata na obczyznie i podejscie tutejszych "gospodyn domowych", czy jak to fajnie ujelas " kierowniczek" zmienilam swoj swiatopoglad w tej kwestii i nabralam dystansu, buziaki! :)
OdpowiedzUsuń